Jedzenie na Kubie, kuchnia kubańska
O kuchni kubańskiej krąży wiele opinii, większość jednak mniej pochlebnych. Jedzenie monotonne, słabej jakości itd. Zastanówmy się dlaczego? Może warto chwilę poświęcić na refleksję i po prostu dotrzeć do konkluzji, że Kuba jest biedna i ludzie naprawdę tam żyjący mają ograniczone możliwości. Wiele towarów jest zwyczajnie niedostępnych. Sami jedzą skromniej, mieszkają w gorszych warunkach, niż ich goście – turyści. Gdy Kubańczyk chce prowadzić biznes turystyczny, zgłasza swój pokój do wynajmu, który musi spełnić szereg wymogów. Lodówka, klimatyzacja, łazienka w pokoju, to standard.
Wracając do kuchni….
Co możemy zjeść w kubańskim okienku?
Z moich obserwacji można wyłonić trzy opcje : śniadaniową, obiadową i mieszaną. Kubańczycy jedzą dużo mącznych dań. Bułki, makarony, pizze, hamburgery – ale nie łudźmy się, że są to dania porównywalnie dobre w Europie. Totalnie nie! O ile śniadaniowe bułki z omletami są naprawdę super, to pizza czy makaron w domowym okienku już mniej. Sero-podobne coś na kawałku placku, rozgotowany makaron na słodko. Nie polecam, jednak choć raz, warto taka pizzę skosztować – ale pamiętaj, szukaj kolejki. Zresztą kolejki, to rzecz całkowicie normalna na Kubie. Bez nich, Kuba to nie Kuba 😉
Nie wiem jak sprawa się ma w turystycznych strefach, co ląduje w metalowych puszkach, które czekają na swoich gości, jednak podejrzewam, że sporo tam europejskich dań. Nie chcę tego negować, ale jeśli naprawdę chcesz spróbować kubańskiej kuchni, musisz wyjść poza obszar hotelu i eksplorować Kubę na zewnątrz. To właśnie na ulicy zasmakujesz autentycznej Kuby.
Mamy dwa rodzaje gastronomii na Kubie
– NATURALNA – w domach Kubańczyków, popularny street food, rodzinne Paladary, małe bary i restauracje. Dostępne dla wszystkich.
– SZTUCZNA – w hotelowych strefach, tylko dla turystów.
Jedzenie na Kubie w wersji El Natural to przydomowa gastronomia, która w większości zaadoptowana jest z domowej przestrzeni. Bywa że wyodrębniono pomieszczenie gdzie można wejść, a czasem jest tylko okno z kratą przy której zamawiasz.
Jedzenie w przydomowych ‘barach’ niesie za sobą jedną ważną zaletę : taniość! Trzeba jednak uważać by nie pomylić waluty, co się zdarza. Najlepiej rozdzielić do oddzielnych portfeli.
Śniadanie na Kubie
Wersja al natural : miękkie bułeczki w których znajdziemy przeróżne wariacje omletów z dodatkami, kawa, jogurty naturalne *bardzo dobre ale nie zawsze dostępne (wyroby mleczne są towarem luksusowym) wszelkiego rodzaju zimne napoje, sprzedawane na szklanki, lub soki naturalne tzw. Jugos które można kupić w 1,5 litrowych butelkach. Niezbędne przy naturalnej osłonie żołądka przed zemstą Che! Najbardziej smakuje mi sok z pomarańczy i gujawy. Cena 2 zł
Wersja casa particular : jajko w różnej postaci, bułeczka, owoce, ser żółty, sok, masło, dżem, czasem na stole zobaczymy naleśniki oraz warzywa (jeśli wcześniej zamówimy), ciasto, kawa, herbata. Wegetarianie mają na Kubie trudniej, ponieważ wspomniane warzywa są bardzo drogie i rzadko można ujrzeć na stole. Pozostają targowiska, bazary na których bez problemu je kupisz. Cena śniadania 20 – 25 zł. Podobny zestaw otrzymamy w kawiarniach, kafeteriach – cenowo podobnie.
Superfemka żywi się na, lub z ulicy, w lokalnych barach dostępnych dla Kubańczyków. Nie tylko tych domowych, ale również w restauracjach, w których coraz częściej można spotkać mieszkańców. Oznacza to, że status materialny wyspiarzy zdecydowanie rośnie. Widać to w większych miastach takich jak Havana, Bayamo, Santiago de Cuba. Również w sklepach adecydowanie jest w czym wybierać.
Obiady na Kubie
Obiad na Kubie w okienku gastronomicznym – proste i zwykłe, lubiane przez Superfemkę. Trudno jednak trafić na naprawę dobry, za kubańską monetę narodową. Na obiad w takim miejscu dostaniemy przeważnie ryż z fasolą i kurczakiem lub kotletem wieprzowym, rzadziej rybą. Nie spotkałam się nigdy z daniem wegetariańskim w okienku.
Lokalny bar to lepsza wersja okienka – narodowa jadłodajnia, w której już można poszaleć. Bardzo lubimy. Zazwyczaj menu jest podobne do okienkowego, 2-3 dania max, ale jest sala ze stolikami , albo barek z kilkoma stołkami, w muzyką i tańczącym kucharzem w tle 🙂 Uwaga : jedzenie dość szybko znika, po godzinie 14 nie ma już nic. W Hawanie mamy swoją jadłodajnię. Koszt obiadu 5 – 6 zł
Lokalne restauracje – prywatne i państwowe biznesy. Tu wchodzimy na wyższe szczeble kulinarne. Ta opcja to prawdziwy, autentyczny luksus dla podniebienia. Jesteśmy tam dość często. Dostępne w większych miastach. Wcale nie trzeba wydać fortuny żeby dobrze i tradycyjnie zjeść. Ceny wyższe niż w jadłodajniach państwowych, ale do zaakceptowania. Ulubioną naszą restauracją jest Castal y Tal w Hawanie. Wybieramy tam pomiędzy kultową Ropa Vieja, a warzywnymi zupami, rybnymi przystawkami i sałatkami. Wegetarianie też znajdą coś dla siebie. Ceny poprawne. Danie ok. 25 – 30 zł.
Paladar na Kubie – Paladar – nazwa restauracji. Prywatna inicjatywa i alternatywa dla lokali prowadzonych przez rząd. Są to rodzinne lokale, przeważnie tańsze, ale nie tanie – od tych państwowych. Byłyśmy tam ze dwa, trzy razy – dla nas zdecydowanie zbyt drogo.
Pomiędzy śniadaniem, a obiadem
Często na ulicy można spotkać wózki-stoiska z owocami, warzywami lub mięsem, które na bieżąco jest krojone i wsadzane do miękkiej bułeczki. Z innych przekąsek, mamy pieczone ziemniaki, cukinię, inne warzywa smażone w panierce na oleju, całkiem smaczne. Często sięgamy po przepyszną papaję oraz ananasy, które można otrzymać już pokrojone.
Ryby i owoce morza – NAJLEPSZE!
Te specjały Superfemka lubi najbardziej, ale tylko i wyłącznie złowione przez rybaków i dobrze przyrządzone na grillu. Takiej uczty się nie zapomina…
Rewelacje i problemy żołądkowe na Kubie
Statystyki są zdecydowanie na plus i przychylne odmiennej florze bakteryjnej. Na przykładzie kilku wypraw, w których uczestniczyło kilkadziesiąt kobiet. Nie przytrafiła się nam nigdy ekstremalna sytuacja w kontekście żywieniowym. W zasadzie można powiedzieć że raz, lud dwa zdarzyły się kilkugodzinne nudności i brak apetytu, ale nigdy nie rozłożyły one nikogo na amen. Trzeba pamiętać o ważnym atrybucie kubańskich podróży – ZŁOTY RUM, po każdym posiłku, naparsteczek. Wszystko również zależy od waszej tolerancji żołądkowej, są osoby u których jest on bardzo wrażliwy, inni z kolei mają tzw. kaczą odporność
Wodę z kranu na Kubie też można pić, choć zawsze warto zapytać czy wszystko z nią OK. Najbezpieczniej kranówkę ładować do butelki z filtrem np. Dafi, dziewczyny używały.
W zachodniej i centralnej części Kuby, zdecydowanie królują mięsne potrawy, w szczególności drób. Znajdziemy tu również ryby i owoce morza, ale nie dorównują one walorami i sposobem przyrządzania z kuchnią Oriente.
Wschód Kuby to iście karaibskie menu. Świeże owoce morza, langusty rzeczne, skąpane w kokosowym mleku, rozpływają się w ustach. To niepowtarzalne menu z karty Baracoa.
Reasumując
Kuba jest nieturystyczna, to nie jest na kulinarny raj, i nie mam tu na myśli brakujących pozycji w kartach, ale niekiedy również sposób przyrządzania…. Zdecydowanie trzeba wiedzieć gdzie iść, by się nie zawieźć….albo znać dobrego kucharza 🙂
Czy Kuba się zmienia?
W pewnych aspektach na pewno, ludzie mają się zdecydowanie lepiej. Ci, którzy pracują w turystyce, transporcie, gastronomii są w grupie uprzywilejowanej. To zasługa popularności ruchu turystycznego, choć w ostatnie dwa lata przyniosły regres. Turystyka to dla Kuby to jedyny słuszny kierunek. Szanują to. Mam tylko nadzieję że obejdzie się bez zbędnej transformacji. Wschód Kuby, Oriente wciąż niedoceniany, niedoinwestowany, ale dzięki temu wolny 🙂
Zapraszamy na odkrywanie naturalnej Kuby z Superfemką.