Kuba Oriente – wschód Kuby
Czy warto tam jechać? Czym się różni od pozostałej części Kuby?
Ten raj na końcu wyspy od dawna krążył w moich myślach. W końcu przyszła okazja, wolna dziura w kalendarzu i dobry lot na wschód Kuby. Poleciałam tam z Agnieszką.
Zacznę od tego, na wschodzie, a dokładnie w Holguin wylądowałam 8 czerwca 2018r. Miałam obawy o upały w tym okresie oraz deszcze, ale całkowicie bezpodstawnie. Wschodnia część Kuby jest gorętsza , a miasta wewnątrz wyspy zawsze cieplejsze, niż te na wybrzeżu. Gdy w tym czasie na zachodzie i okolicach Hawany padało, Oriente kąpało się w słońcu i przyjemnych temperaturach (25-27 stopni). Czułam jedynie większą wilgotność, a ciałko było dobrze nawilżone 🙂 Poza tym wyjazd na Kubę w czerwcu to bardzo dobry pomysł, jest jeszcze przed porą deszczową, mniej turystów, lepsze ceny, łatwiejsze negocjacje (nawet w knajpach)
Z lotniska w Holguin do centrum jest bardzo blisko, ok 10 km. Jak dobrze zagadasz, solo pojedziesz za 12-15 euro. Oczywiście najlepiej połączyć się z kimś (innym podróżnikiem) ale zrób to w hali, nie na parkingu i wybierzcie jeden adres. Inaczej policzą was podwójnie ( dotyczy każdego lotniska na Kubie)
(zarys naszej trasy)
Holgiun. Wiecie za czym ta kolejka?
Oto odpowiedź – Kubańczycy kochają lody!
Holgiun. Muzykę można tworzyć w każdych warunkach
Na wschodzie pełna gama owoców, ale niestety nie było avocado, które rośnie tu w listopadzie.
Jeden z salonów fryzjerskich na Kubie, których jest tu całe mnóstwo. Ten całkiem luksusowy w środku.
Jak się dostać do Holguin?
Nie jest to takie proste. Wszystko zależy ile masz czasu. Masz kilka opcji.
- Lecisz do Hawany (ok. 2000 zł w promocji w odpowiednim na Karaiby terminie) > możesz pobyć w niej 3 dni > potem lecisz Air Cubana na wschód i wracasz tak samo ( koszt biletu na wschód w obie strony 1000 zł)
- Lecisz do Hawany i stamtąd nocnym Viazulem do Santiago De Cuba. Bilet kup wcześniej na ich stronie. Bilet autobusowy w jedną stronę to koszt 51 USD (13h jazdy) opcja dla wytrwałych 🙂
- Bezpośredni lot na wschód Oriente z Polski (są loty z m.in. z Krakowa, Wrocławia, Warszawy) – bilet kupujesz TUTAJ – opcja sprawdzona przeze mnie, choć mój lot był łączony z Ryanairem. Minusem tej kombinacji jest opuszczenie Havany, jednak i tak uważam że na wschód warto polecieć gdy już poznasz zachodnią i centralną część wyspy.
Możecie szukać innych biur podróży czarterowych, które latają do Holguin, albo do Santiago de Cuba i sprzedają same bilety, bez wycieczki. Ja leciałam wspomnianym Thomasem Cookiem, bardzo porządne linie. Pyszne jedzenie, super obsługa i widać że samoloty też w dobrej kondycji. Mój lot zakupiłam jakieś 10 miesięcy przed datą wylotu przez wyszukiwarkę skyscanner.
Uwaga : wylot miałam z Manchester, ale kupując wszystko na łączonym bilecie – przesiadki masz bez ryzyka. Thomas Cook połączył swój lot wtedy z Ryanairem. Koszt tego biletu wyniósł mnie ok. 2700 zł. To bardzo dobra opcja.
Holguin jest całkiem przyjemnym miastem, raczej zwyczajnym, traktowanym przesiadkowo. Stąd rusza się dalej, wgłąb Oriente.
Ruszyłyśmy w stronę pierwszej pozycji na naszej mapie – do miasta Gibara. Rozpisywano się o niej w superlatywach, że taka klimatyczna, że nie doceniana…że jest uroczym miasteczkiem portowym. Niestety, mnie bardzo rozczarowała. Nic mnie w niej nie porwało, nie poczułam tego czegoś. Gibara była wyborem, ze względu na chęć dotarcia do basenów na Playa Caletones . Szkoda tylko że nie wspomnieli o pewnym istotnym utrudnieniu. Aby się tam dostać, trzeba pokonać trasę 40km usłaną wybojami, dziurami i kamieniami. Nikt, dosłownie nikt, nie chciał nas tam zabrać, a jeśli już pojawiło się zielone światło, to cena transportu była zawrotna. Można się tam dostać również na motorze, w zatoczce są lokalsi i zabierają zdeterminowanych na tę wątpliwą podróż. Odpuściłyśmy.
W ramach kompromisu, popłynęłyśmy katamaranem na pobliską plażę Playa Blanca która niestety okazała się bardzo mała, z powalonymi palmami. Chociaż rejs był z dreszczykiem emocji 🙂
Gibara – wypływamy na Playa Blanca
Playa Blanca
Gibara (wątpliwa atrakcja)
Pojechałyśmy do Guardalavaca. Miejsca słynącego z pięknych plaż. Może i piękna to ona jest, ale tam gdzie hotelowe getto z betonu, natomiast część dzika delikatnie rozczarowuje. Nie ma tragedii, jest przyjemnie, ale odpływ był tak duży, że trzeba było iść daleko wgłąb morza, aby zanurzyć pośladki. Plaża dość mała, bez ludzi, niedaleko jest fajna zatoczka, która daje poczucie komfortu.
Dzika – publiczna plaża w Guardalavaca
Upał, ponad 30 stopni, trzeba podjechać na taxi 🙂
Kolejnym czynnikiem, który północnej części wybrzeża zaszkodził, to tropikalne cyklony które je niszczą, szczególnie bardzo silny huragan Matthew, w 2016 roku spustoszył całe północne wybrzeże Atlantyckie i między innymi kubańskie plaże. Zza okna samochodu widać powalone drzewa i palmy.
Opuściłyśmy więc północne wybrzeże i wkroczyłyśmy do Banes – zdecydowanie TAK! Droga do Banes z Gurdalavaca jest po prostu widowiskowa i o niebo ciekawsza niż wychwalana La Farola. Tę krótką trasę najlepiej pokonać w Old Mobilach bez dachu 🙂 by poczuć się jak Thelma&Luisa
Banes
To prawdziwa osobliwość na mapie Kuby. Historyczne miasto z aborygeńskim oraz amerykańskim akcentem, dawnych owocowych fabryk, oraz domów. W okolicy są plaże Playa Morales, Playa Puerto Rico, ale drogi w bardzo złym stanie i po cyklonach lakalni nie polecali nam tej wycieczki. Dodatkowo transport do plaż tylko prywatną taxi, nie ma colectivo. Koszt w jedną stronę 30 euro!
Banes
Bayamo
Brzmi ładnie i jest z innej bajki! Pierwsze eleganckie miasto na Kubie z czystym powietrzem. Królują tutaj rowery i dorożki, a standard życia wydaje się być na przyzwoitym poziomie. Ruchu samochodowego prawie nie ma. Warto tu zastać dwie noce.
Z Bayamo, z pewną dozą niecierpliwości ruszyłyśmy do Santiago de Cuba. Udało nam się złapać dużego camiona, o walorach jazdy nim pisałam TUTAJ. Santiago jest bardzo głośne, zadymione, na ulicach królują motory. W centrum nie ma czym oddychać, trzeba uciekać w dół do wybrzeża. Praktycznie co wieczór, odbywają się muzyczne występy na głównym placu oraz w Casa de Trova. Warto nadmienić że w okolicy Santiago, nie ma ładnych plaż, a jeśli już
(w drodze do Santiago)
Santiago de Cuba
Najstarsze i najbardziej karaibskie miasto na Kubie! Zakochałam się w tym miejscu 🙂
Kaktusowe żywopłoty, banany i mango w przydomowym ogródku, a w tle egzotyczny krajobraz okraszony wzgórzami soczystej zieleni i dostojnych palm. Taki obraz prezentuje Baracoa. Najstarsze i najbardziej izolowane miasto na Kubie, które utrzymało swoją oryginalną atmosferę.Ten położony na samym końcu skrawek raju, to prawdziwa perła Oriente. Poszarpane i skaliste wybrzeże turkusowego Oceanu, park narodowy i kameralne plaże stanowią dopełnienie przyrodniczej równowagi.Dla innej przyjemnej chwili Baracoa kusi krystalicznie czystą rzeką Yumurí, której na pewno nie ominiemy. Można zrobić rundkę łódką i przyjemnie wykąpać w specjalnym basenach rzecznych. Miasto przecina kilka rzek, w jednej robi się pranie, w kolejnej schładza ciała i popija rum, myje rowery, albo konia Przy odrobinie szczęścia jest szansa zobaczyć młodych chłopców, którzy z impetem wjeżdżają na swoich koniach, wprost do rzeki! Koń musi być wtedy szczęśliwy
Oriente to również wspaniała kuchnia. W Baracoa królują owoce morza, ryby, warzywa, przyrządzane i podawane w kokosowo-pomidorowym sosie, tylko tutaj. Kuchnia totalnie inna niż w pozostałej części Kuby. Najbardziej smakowały nam langusty rzeczne, choć teti – mikro ryby z rzeki, to specjalność w tutejszym menu.
Również owoce w tym rejonie to prawdziwa rozkosz. Maracuja, banany, guajaba, mango, papaja to śniadaniowy zestaw
a na deser czekoladka z rodzimej manufaktury, gdzie z kakaowca robi się tu cuda, więc lecą ze mną Polski.
Huragan Matthew w 2016 roku zniszczył miasto. Pozrywał dachy, uszkodził wiele domów, połamał drzewa i palmy na plażach. Na szczęście nikt wtedy nie zginął, ludzie skryli się w górskich jaskiniach.
Mieszkańcy wciąż naprawiają szkody. Obecnie, skutki huraganu są praktycznie niezauważalne. Wszystko jest w świetnej formie, chce się tutaj przebywać. Szczególnie z tarasu naszej casa particular, który serwuje niesamowity, panoramiczny widok. Najlepsza miejscówka w mieście 🙂
Kameralna, czysta Baracoa, bez smogu, bez tłoku, z rowerową kulturą. Tu można poczuć się jak na wakacjach. Plaże z piaskiem, pyszne jedzenie, zadbana, kolorowa architektura i uwierzcie mi, tu nie można się nudzić, więc zabawimy tu nieco w styczniu.
Czego brakuje w Baracoa?
Może trochę widoku american vintage cars….wszystkie porzucone zostały w Hawanie i zachodniej części wyspy….
Ale wiecie co, tak sobie myślę, że akurat tutaj wcale mi to nie przeszkadza.
(Droga do Baracoa)
Baracoa (Playa Maguana)
Baracoa (Playa Manglito)
Baracoa
Kąpiele rzeczne w mieście 🙂